Moją pierwszą fotografię zrobiłem w grudniu 1971 r. w szpitalu w Gdańsku. Nie do końca pamiętam... czy była to fotografia świadoma, czy raczej przypadkowo strzelone zdjęcie. Nie zachowała się - niestety - żadna odbitka. Ta zapisana na matrycy mózgu pewnie została zamazana. Co było na mojej pierwszej fotce? Mam nadzieję, że piękna pielęgniarka, która dając mi klapsa w pupę, po raz pierwszy wyzwoliła migawkę moich oczu.
Poźniej... później była radziecka Smiena.

Fotografia o świat pokazany nie wprost, ale pośrednio. To w dużej mierze świat wyobraźni i niedopowiedzeń. Nie trzeba pokazywać twarzy człowieka, żeby odbiorca ją zobaczył. Gdy fota zmusza do myślenia, bywa prowokująca.
Fotografia to szacunek dla człowieka i przyrody. I chociaż fotografia nie jest nośnikiem dźwięku ani zapachu, potrafi krzyczeć i pachnieć. Hukiem bomb, dźwiękiem zatłoczonych ulic w Indiach, zapachem krwi i potu.
Fotografia czyni nasz świat piękniejszym. Nawet gdy ukazuje brzydotę i brud, to wydobywa ukryte w każdym zakątku błękitnego globu immanentne piękno, często niedostrzegalne bez zatrzymania się. Piękno ukryte jest wszędzie i we wszystkim. Kiedy fotografia jest zatem piękna? Kiedy jest prawdziwa. Co to oznacza? Nie wiem.

Fotografia to zatrzymanie. To pamięć. To historia już w momencie jej wykonywania.

Sławek Gloriopax Czalej

2012 all rights reserved